Forma jak na trening formy wcale nie jest super. Jak komuś się nudzi, to może sobie obejrzeć ostatnią kwartę mojego ostatniego meczu.
Ale po krótce opowiem: cały mecz Boro prowadził około +10, najwyższa przewaga w pewnym momencie osiągnęła około 16. punktów w trzeciej kwarcie, ale na jej zakończenie udało się zejść do poziomu siedmiu punktów straty.
Na początku czwartej kwarty robię przez parę minut run 16-0. Następnie cała moja gra siada przy prowadzeniu +10 (75-65), a ekipa Boro trafia dość szybko dwanaście punktów z rzędu, w efekcie na ostatnie niecałe 2. minuty przegrywam dwoma punktami (75-77). Później już trafiam dwa wolne z racji przekroczenia limitu fauli rywala, w odpowiedzi dostaję kolejny kosz z gry przez ręce. Na szczęście był to ostatnie punkty przeciwnika i pozostało mi bronić rozpaczliwych rzutów za trzy, które nie osiągnęły zamierzonego celu.
Dawno nie widziałem tak zaciętego meczu, z taką dramaturgią. Tym bardziej cieszy mnie pierwsze zwycięstwo grając z maksymalnym zaangażowaniem.
OG.