To powiem Ci historyjkę życia - rok temu dorabiałem sobie jak każdy student w takiej małej knajpce jako dostawca (w sumie dalej tam pracuje ale nieważne). Pewnego dnia założyłem się z szefem że zawiozę jedzonko i przyjadę w mniej niż 15 minut, do dyspozycji był tylko rower ponieważ samochody były w użyciu jak na złość, ale może to i dobrze bo to w godzinach szczytu się rozgrywało ;) do rzeczy - zapomniałem że przy rynku prowadzone są prace remontowe i akurat w tą stronę w którą chciałem jechać, nie dało rady, tylko objazdem na który nie mogłem sobie pozwolić z powodu zakładu ;) no i jechałem skrótami przez małe uliczki, pod prąd... cały czas w głowie obmyślałem jak pojechać żeby być szybciej, no i wjeżdżając na małe skrzyżowanie z drogi podporządkowanej (cały czas jadą pod prąd) nie zauważyłem że na drodze z pierwszeństwem pędzi Laguna, kiedy się spostrzegłem było za późno - jechałem ze dwadzieście parę km/h i miałem do wyboru- albo hamować na siłę i przelecieć nad samochodem z trzema koziołkami, albo wpaść z impetem w samochód modląc sie o skutki. Wybrałem to drugie. O dziwo, przeżyłem, rower też, auto miało gorzej ;) ale polecam taką dawkę adrenaliny :D ja miałem tylko potłuczone żebra i od razu chciałem brać rower pod ramię i spierdalać bo w lekkim szoku byłem, no ale powstrzymali mnie. Laguna - głową wgniotłem ramę, wybiłem łokciem przednią szybę a drugim boczną, 3 wgniecenia w masce, wgniecione boczne drzwi, urwane lusterko. Rower - troszkę wykrzywione koło. Wniosek - z czego te samochody produkują - z plastiku czy papieru że takie słabe? :P koszta - 1500zł za szkody po dogadaniu się, i 600zł mandatu (jazda pod prąd, nieustąpienie pierwszeństwa, spowodowanie kolizji), ale oprócz teggo to z chęcią powtórzyłbym ten numer :D